Nie wiem jak to się dzieje, ale czasem mam wrażenie, że zabawki moich dzieci zajmują 80% powierzchni mieszkalnej naszego domu (reszta to moje zachomikowane "przydasie" wszelakie :). Jest to widoczne zwłaszcza wieczorem, kiedy nagle okazuje się, że zmęczenie daje znać o sobie a podłoga jest cała zaścielona zabawkami. W ciągu dnia rozumiem twórczy nieład, który tworzą, ale przynajmniej wieczorem dom wymaga nieco ogarnięcia. Dlatego uszyłam dosyć spore materiałowe kosze na maskotki. W środku warstwa ociepliny, która dodatkowo utrzymuje ich kształt. Spełniają świetnie swoją rolę, ponieważ mieszczą naprawdę całe stada misiów i innych zwierzaków (przynajmniej tych małych) i włożone na półkę wyglądają całkiem przyjemnie dla oka. Jedyny minus - teraz za jednym pociągnięciem małej rączki cała zawartość ląduje na podłodze :)